Dlaczego niebo nocą jest czarne? O tym dlaczego warto pytać “dlaczego?”.

24.06.2013 – 16:41

Ostatnio “chodzi” po Internecie taki obrazek:

Izunia

Jak wiadomo w podpowiedziach Google pojawiają się najczęściej wpisywane frazy tak więc powinien cieszyć fakt, że ludzie są ciekawi świata. Moim zdaniem to zdanie właśnie taką ciekawość świata pokazuje.

Niestety użytkowniczka Izunia, która ten obrazek stworzyła/wrzuciła tego zdania nie podziela i pytanie to wyśmiewa. Ciekawi mnie, czy robi to dlatego, że jest świetna z astronomii więc takie pytania wydają jej się dziecinne i zabawne (często spotykane “zboczenie zawodowe”) czy też może padła ofiarą systemu edukacji, który tak naprawdę niczego nie uczy. Skłaniam się ku tej drugiej opcji.

System edukacji jest bardzo zły. Kiedyś przynajmniej wymagano jakiejś ogólnej wiedzy, którą teraz nazywa się “kuciem na pamięć” – wychodzono z założenia że przynajmniej część tej wiedzy zostanie w postaci wiedzy ogólnej a przy okazji odsieje się jednostki, które nie są w stanie intelektualnie sprostać wymogom. Szkoły, zwłaszcza wyższe były instytucjami represyjnymi i postępowały zgodnie z prawem Darwina – przetrwały najsilniejsze jednostki.

Represyjność ta była jednak względna – egzaminy na wielu uczelniach były nieobowiązkowe – zdawało się je jedynie gdy chciało się otrzymać dyplom, nauka była płatna, nie było słupków, wskaźników, współczynników, impact factorów itp. Etat na uczelni był etatem pewnym a uczelnie posiadały autonomię (dopóki nie wchodziły na politycznie śliskie tematy). Co za tym idzie po przejściu etapu represyjnego można było korzystać ze wszelkich swobód, jakie były dostępne. Dzięki temu wykształciła się inteligencja.

Opisany stan rzeczy utrzymuje się w większym lub mniejszym stopniu w osławionych uczelniach zachodnich – nie ma egzaminów poprawkowych, nie wolno oszukiwać, trzeba się uczyć (również na pamięć) bo zadania i projekty dalekie są od poprawnego rozwiązania polegającego na odczytaniu wykresu w treści zadania i wpisaniu ich w tabelkę, czy spisania regułek z Wikipedii, co zostało wprowadzone u nas, pod przykrywką “uczenia samodzielnego myślenia”.

Najważniejsze jest jednak to że wolno zadawać pytania, ba wręcz trzeba zadawać pytania, zwłaszcza o tzw. rzeczy praktyczne.

Dlaczego w nocy niebo jest czarne? Ile tak naprawdę trwa rok? Jak koty piją mleko?

Próby znalezienia odpowiedzi na takie pytania publikowane są w najwyższej punktowanych czasopismach takich jak Nature czy Science. Oto przykłady:

Niemiecki uczony Olbers zastanawiał się dlaczego niebo nocą jest czarne. Stwierdził on że niebo nie powinno być czarne gdyż we Wszechświecie jest za dużo gwiazd, powinno być białe a jest czarne (stąd paradoks).

paradoks Olbersa

Wielu naukowców również zadało sobie to pytanie i wielu z nich opublikowało wyniki swoich prac w prestiżowych czasopismach (przodownikami są oczywiście naukowcy z Harvardu i NASA), np.:
http://www.nature.com/nature/journal/v349/n6308/pdf/349363a0.pdf
http://www.sciencemag.org/content/226/4677/941.short
http://www.osti.gov/energycitations/product.biblio.jsp?osti_id=4304644

Tu jest świetny filmik, który daje “łopatologiczną” odpowiedź na to pytanie:

Inne ciekawe pytanie – jak koty piją mleko?:
http://www.sciencemag.org/content/330/6008/1231.short
Kto to napisał? Naukowcy z Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie? Nie, z MIT. Powyższy artykuł jest bardzo sławny, pisały o nim praktycznie wszystkie popularne gazety takie jak TIME czy Guardian:
http://www.guardian.co.uk/science/2010/nov/11/cats-cunning-physics-lap-milk
http://newsfeed.time.com/2010/11/12/the-incredible-science-behind-the-the-drinking-kitty/
http://www.bbc.co.uk/news/science-environment-11717510

Zwłaszcza polecam ten ostatni link, gdyż są filmiki, takie jak ten:

Jak długo trwa rok? Czy zawsze trwa tyle samo?
http://onemansblog.com/2011/11/26/how-long-one-year-earth/
http://www.scientificamerican.com/article.cfm?id=earth-rotation-summer-solstice

Filmik:

Będąc na studiach zauważyłam dziwne zjawisko – gdy na wykładach lub innych zajęciach prowadzący czasem zadał pytania – chociażby podstawowe – odpowiadała mu absolutna cisza – chyba że wyrwałam się ja lub, któraś z innych tzw. dobrych studentek. Rozumiem – 3xZ i większość studentów już tego nie pamięta (chociaż jeśli na III roku biologii molekularnej nie pamięta się, że puryny to adenina i guanina to kiepsko).

Niemniej najbardziej zdziwiło mnie to, iż najgłębsza cisza i przerażenie w oczach było wtedy, gdy wykładowca pytał, czy rozumiemy to, co do nas mówi. Czasem, gdy problem był, bardzo skomplikowany cisza robiła się wręcz niezręczna. Cisza ta również była przerywana jedynie przez tzw. dobre studentki, właściwie tylko ja i jedna jeszcze koleżanka byłyśmy w stanie publicznie się przyznać, że nie rozumiemy. Wykładowcy zawsze wykazywali się zrozumieniem i tłumaczyli jeszcze raz, inaczej. Podobnie było z możliwością zadawania pytań – padały one praktycznie zawsze z tych samych ust.

Dlaczego większość studentów nie śmiała nic odpowiedzieć na proste z pozoru pytanie: czy rozumiesz?

Mam na to własną teorię wynikającą z obserwacji. Wprawdzie standardowy polski system edukacji mnie ominął, bo miałam indywidualny program nauczania, jednakże dobrym źródłem danych są rozmowy z osobami, które przychodziły do mnie, abym im pomagała w nauce (a było ich wiele, w tym grupy). Mam taki zwyczaj, że udzielam takiej pomocy bezpłatnie, z przedmiotów, które mnie szczególnie interesują.

Mimo iż dystans między mną a kolegami jest daleko mniejszy niż między wykładowcą a studentem to wyciągnięcie odpowiedzi (tak lub nie) na pytanie, “czy rozumiesz?” było często bardzo trudne. Generalnie słuchano tego, co mówię jak prawdy objawionej – dopiero po kilku spotkaniach forma zmieniała się.

Kolejnym strasznym pytaniem, jakie zadawałam, było pytanie “dlaczego?”.

Podam taki przykład: kiedyś poprosiłam koleżankę, aby wymieniła najprostsze kwasy organiczne. Wymieniła wśród nich kwas węglowy. Powiedziałam jej, że kwas węglowy nie jest kwasem organicznym, a ona mi na to: “no jak to, przecież ma węgiel i wodór” a związki organiczne to związki węgla i wodoru (znana regułka). Z jednej strony byłam w szoku, że studentka II roku biologii nie wie, że kwas węglowy to kwas nieorganiczny, ale z drugiej strony cieszyłam się, że potrafi uzasadnić, to co mówi na podstawie wiedzy, którą ma i nie traktuje tego, co mówię jak prawdę objawioną (hura przeszłyśmy ten etap). Wszystkie znane jej związki węgla i wodoru to były związki organiczne więc kwas węglowy też. Niewiele już było czasu, więc po prostu pokazałam jej w książce, że kwas węglowy jest nieorganiczny.
Przy następnym spotkaniu powtarzałyśmy materiał już przerobiony, ponownie poprosiłam o wymienienie prostych kwasów organicznych – nie wymieniła węglowego.
– A węglowy? – zapytałam.
– Węglowy nie jest organiczny – odpowiedziała.
– A dlaczego nie? Przecież zawiera węgiel i wodór.
I w tym momencie nastąpił “error” – popłoch w oczach, tak jakbym ja była dziekanem, który ma zdecydować, czy ona zostanie na studiach albo będzie w ogóle żyć.
– No bo mówiłaś, że nie jest i w książce tak jest.
– No ale dlaczego? – upierałam się.
– Nie wiem…nikt nie tłumaczył tego…
Zadałam jej, aby zrobiła sobie małe badania i sprawdziła, dlaczego kwas węglowy nie jest organiczny i porozmawiamy o tym następnym razem i jeśli będzie miała jakieś pytania, to odpowiem, wyjaśnię – znalazła, zadała pytania – myślę że skorzystała na tym więcej niż tylko informacje, czym się różnią organiczne związki węgla od nieorganicznych.

Takich sytuacji było wiele. Mam wrażenie, że tych ludzi nie dość, że się nie uczy zadawać pytań, to jeszcze im się wpaja, że nie wiedzieć czegoś to znaczy być głupim. Program w gimnazjum jest zbiorem prawd objawionych dla osób w gimnazjum, a jeśli już nie jesteś w gimnazjum i tego nie rozumiesz, to jesteś głupi. Jeśli przeszedłeś gimnazjum i nie rozumiesz, że kwas węglowy jest nieorganiczny, to jesteś głupi, musisz to ukryć i przyjąć za pewnik, że tak jest, inaczej narazisz się na śmieszność.

Pytanie “dlaczego?” – tak fundamentalne dla nauki, jest w naszym systemie pytaniem człowieka głupiego, a nie człowieka, przed którym właśnie otwiera się brama do wiedzy. Wiedzy zbudowanej właśnie na tym pytaniu.

Przykłady na potwierdzenie tej tezy można mnożyć. Niedawno przyjechał do nas na Wydział noblista – Thomas R. Cech (wielka szycha badań nad strukturą RNA). Wygłosił on wykład otwarty, który był generalnie dość lekki – widać było, że był kierowany raczej do studentów – w podstawowe wiadomości z biologii molekularnej typu czym jest telomeraza, były wplecione “zajawki” jego badań. Po wykładzie przysła pora na pytania. Zdziwiło mnie, iż jedynym studentem, który zadał mu pytanie byłam ja – zwróciłam uwagę na to, iż nie rozwinął jednego tematu, który zamierzał rozwinąć i który – przyznał, że faktycznie i pospieszył z wyjaśnieniami. Dla zainteresowanych: chodziło o to czy białko TPP1 tylko aktywuje, czy też również stymuluje telomerazę do wydłużania telomerów.

Pozostałymi osobami, które zadawały pytania, byli pracownicy naukowi Wydziału. No bo jak to…student powie nobliście, że coś niedostatecznie wytłumaczył? Oj nie wypada. Ja, na szczęście, nie mam takich dylematów. Pozwolono zadawać pytania, to zadaję, dzięki temu lepiej zrozumiałam to, co prof. Cech mówił, jestem bogatsza o nową wiedzę, nikt mnie nie zjadł, nikt nie był zgorszony, nikt mnie nie ukarał…

Do czego zmierza ten cały długi wywód? Otóż do tego, że warto zadawać pytania, szczególnie warto zadawać je o rzeczy wokół nas – o to, co nas bezpośrednio otacza, co jest dla nas widoczne – bo to ma największy na nas wpływ – człowiek, który zadaje pytanie “dlaczego niebo nocą jest czarne?” jest człowiekiem, który właśnie dał sobie szansę, aby stać się człowiekiem mądrym – gdyż stwierdził, że czegoś nie wie, miał odwagę zapytać i najprawdopodobniej znajdzie odpowiedź.

Nie jestem odosobniona w tym temacie – oddajmy głos wielkiemu fizykowi i wykładowcy – Richardowi Feynmanowi:

Tak właśnie jest – natura to zbiór prostych reguł – komplikacja wypływa z wielości efektów tych reguł. Aby to zrozumieć, należy przede wszystkim pytać o te proste reguły i te proste reguły należy rozumieć. Feynman mówi, że reporterzy zadają mu pytania o najnowsze odkrycia w fizyce, o ostateczne rezultaty, a żaden z nich nie zapyta o proste, zwyczajne zjawiska – chociażby na ulicach, nikt nie pyta o kolory o skrzydła motyli.

Tłumaczyłam różnym osobom chemię, zaczynając od tłumaczenia, jak i dlaczego układ okresowy pierwiastków wygląda tak, a nie inaczej – i nagle skomplikowane reakcje chemiczne stawały się o wiele prostsze do rozumienia.

Wielki fizyk Izaak Newton zadał sobie pytanie, dlaczego jabłka spadają na ziemię, odkrył oddziaływanie, które jest proste, ale którego natura zabiła naukowcom solidnego ćwieka – bo to właśnie oddziaływania grawitacyjne są kością w gardle fizycznych “teorii wszystkiego” – teorii względności, modelu standardowego, teorii strun itd.

To nie ludzie są głupi Izuniu, to szkoła jest głupia. Ta, która w Tobie zasiała przeświadczenie, że zadawanie pytań o rzeczy podstawowe, o te feynmanowskie proste reguły, jest głupie.

Szkolnictwo i nauka nie są po to, aby dużo sztywnych, poważnych ludzi miało zajęcie i autorytet, aby były piękne szklane budynki czy monumentalne sale wykładowe oraz aby szło na to mnóstwo pieniędzy podatników.

Nauka jest po to, aby dowiedzieć się więcej o świecie. Dowiedzieć się więcej można tylko zadając fundamentalnie pytanie “dlaczego?”. Szkolnictwo jest po to, aby o tym fakcie nauczać, przygotowując do zadawania pytań, ważnych w określonej dziedzinie (od stolarstwa po fizykę kwantową) i na określonym poziomie abstrakcji, który sami wybierzemy.

Please follow and like us:

Facebook Comments

  1. 25 komentarzy to “Dlaczego niebo nocą jest czarne? O tym dlaczego warto pytać “dlaczego?”.”

  2. > chyba, że wyrwałam się ja lub, któraś z innych tzw. dobrych studentek.

    Z całym szacunkiem, ale zawiało to dyskryminacją ze względu na płeć. Nie widać jeszcze za horyzontem dymów zwiastujących patrole poprawności politycznej? :)

    Przez rtoll dnia 24 cze 2013

  3. Wiesz, na biologii są prawie same baby (chłopców jest bodajże dwóch), stąd napisałam studentek. ;-) Z poprawnością polityczną zawsze miałam na bakier.

    Przez Platyna dnia 24 cze 2013

  4. No to pora zadzwonić, napisać, przejść się do Pełnomocnictwa Rządu Do Jak Najrówniejszego Traktowania Kobiet Mężczyzn Oraz Członków Ruchu Palikota, żeby wprowadzili parytety na tej całej politycznie podejrzanej “biologii”.

    Oni tam zbędnych pytań nie będą zadawać, tylko odgórnie nakażą – ma być tyle a tyle chłopców, tyle samo dziewczynek oraz tyle samo ślimaków-obojnaków. Każdy musi mieć równe szanse, niezależnie od zadawanych pytań.

    Swoją drogą, jeśli zadaje dziwne pytania, to powstaje pytanie… ;)

    Przez rtoll dnia 24 cze 2013

  5. Co myślę o parytetach napisałam dawno temu, tutaj:
    https://platyna.info/blog/2009/12/31/parytety-niech-je-szlag/ ;-)

    Przez Platyna dnia 24 cze 2013

  6. To było dawno temu i nieprawda. Tylko krowa nie zmienia poglądów.

    Nawet prowokator Andrzejek Hadacz, wielki obrońca krzyża, zmienił poglądy i z obozu oszołomów smoleńskich przeszedł na pedalską stronę mocy, poklepywany jowialnie przez Rycha Kalisza i innych. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem sukcesu mogę wieszczyć, że za lat niedużo wszystko stanie na głowie. Ejmen! :P

    Przez rtoll dnia 24 cze 2013

  7. To prawda że tylko krowa nie zmienia zdania. Jednakże w kwestii parytetów moje poglądy pozostają niezmienione.

    Przez Platyna dnia 24 cze 2013

  8. All in all you’re just another brick in the wall.

    Przez Cysioland dnia 24 cze 2013

  9. Oj, Plati, po raz kolejny udowadniasz, że brakuje Ci teorii umysłu, albo świadomie udajesz jej brak. Nie żeby było to coś złego, ale zabawne jest, że temu zaprzeczasz.

    Co do meritum sprawy.
    Ludzie boją się zadawania pytań, bo boją się kompromitacji społecznej – a co jeśli wszyscy oprócz mnie to rozumieją i zostanę uznany za idiotę, stanę się obiektem śmiechu?

    Rozpatrując to w ramach teorii gier, można zauważyć, że pytania zadaje taka osoba, dla której potencjalne zyski w postaci wiedzy przekraczają potencjalne straty w postaci kompromitacji społecznej.
    Jak łatwo zauważyć, mamy tutaj cztery zmienne zależne od postrzegania jednostki. Prawdopodobieństwa (zarówno zysku i straty), jak też oczekiwane wypłaty (wiedza i reputacja).
    Przeanalizujmy najpierw wielkość wypłaty – większość nie zada pytania, na które spodziewa się krótkiej odpowiedzi, bo sądzi, że samemu da się znaleźć odpowiedź. Za to chętniej zadajemy pytania, na które, jak sądzimy, odpowiedź jest ważna i wartościowa. Osoba bardzo zainteresowana tematem też chętnie zada pytanie – bo dla niej wartość odpowiedzi jest odpowiednia.

    Reputacja społeczna jest też czymś innym. Ma mniejszą wartość dla osoby z wysoką samooceną (niezależnie czy słuszną czy nie), ale też dla autystyka. Przykładowo, pracownik naukowy raczej jest świadomy swojej wiedzy i zdolności intelektualnych, więc jeśli czegoś nie rozumie, to prawdopodobnie znaczy, że ogół jego kolegów też nie rozumie (dokłada się do tego fakt, że starsi ludzie są mniej chętni do wyśmiewania za niewiedzę, zwłaszcza osób równych pozycją społeczną). Tutaj miesza się to też z prawdopodobieństwem – im lepiej oceniasz swoje szanse na brak kompromitacji, tym prawdopodobnie wyższą masz pozycję społeczną.

    Przez Ginden dnia 24 cze 2013

  10. @Ginden pisząc swój komentarz przyjąłeś pewien model działania “systemu zadawania pytań w społeczeństwie”, o który oparłeś swoje argumenty.

    Wydaje mi się, że Platyna w tym wpisie naciska właśnie na szkodliwe skutki działania takiego modelu w społeczeństwie. Absolutnie zgadzam się z opinią, że ten model jest destrukcyjny. System edukacji powinien zostać tak zaprojektowany aby ten model został wyparty. Zyski z zadania pytania powinny być wyższe niż straty.

    Pytanie “dlaczego?” jest najważniejszym pytaniem, jakie można zadać. Umiejętność opowiedzenia na pytanie “dlaczego?” oznacza zrozumienie (albo przynajmniej próbę zrozumienia) zagadnienia.

    Osobiście zgadzam się z cały wpisem, merytorycznie nie mogę się do niczego przyczepić (porzucając emocje).

    Przez knrd dnia 24 cze 2013

  11. @knrd:
    Platynę najwyraźniej to dziwi, bo jak sama pisze:
    “Niemniej najbardziej ZDZIWIŁO mnie to, iż najgłębsza cisza i przerażenie w oczach było wtedy gdy wykładowca pytał czy rozumiemy to co do nas mówi”.

    Dla mnie to wyraźny sygnał, że Platyna nie rozumie funkcjonowania cudzego umysłu, albo to z pełną konsekwencją udaje. A że sam się zmagam z podobnym problemem, to chętnie pomogę każdemu, kto jest w podobnej sytuacji.

    Przez Ginden dnia 24 cze 2013

  12. @Ginden nie jest tak, że zrozumienie bierze się z doświadczenia i późniejszej analizy sytuacji? Może dopiero na studiach ją to uderzyło. Sporą część moich kolegów i koleżanek z grupy interesował tylko “algorytm” jak poprawnie zaliczyć kolejny semestr. Nie widzieli wartości w zrozumieniu materiału, uważali, że samo zapamiętanie materiału jest wystarczającą wartością. To jest poważny problem, ponieważ najprawdopodobniej byli przekonani, że tak wygląda studiowanie (w końcu byli “nagradzani” pozytywnymi ocenami). Nie zdawali sobie sprawy jak ich edukacja (często w formie 3xZ) będzie miała nikłą wartość, jak bardzo błędne mają wyobrażenie o nauce i jej sensie. Dla takich osób pytanie “dlaczego?” było dodatkowym obciążeniem i mogło budzić popłoch bo najczęściej nikt od nich tego nie wymagał.

    Chcę jeszcze zaznaczyć sporą różnicę pomiędzy bezrefleksyjnym wykuciem odpowiedzi na pytania “dlaczego?”, które spodziewamy się dostać na teście a zrozumieniem studiowanego problemu.

    Muszę przyznać, że ja osobiście potrafiłem sformułować jakąś sensowną krytykę systemu edukacji dopiero na studiach, w późniejszych latach. Wcześniej nie rozumiałem w czym jest problem.

    Uważam, że filozofia nauki powinna być wykładana co najmniej w szkołach średnich i obowiązkowo na pierwszym semestrze studiów (skupiając się na wybranym kierunku).

    Przez knrd dnia 24 cze 2013

  13. @knrd:
    Nie rozumiesz o czym piszę.
    Zgadzam się z diagnozą Platyny, ale ta po prostu nie zadała sobie pytania “dlaczego tak jest”, tylko zastanawiała się “jak jest”.

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  14. @Ginden: Ja nie jestem psychologiem tylko biologiem. Zadałam pytanie dlaczego ludzie boją się pytać dlaczego i przedstawiłam swoją tezę na ten temat, na podstawie swoich doświadczeń. Musisz się bardziej skupić na tym co piszę a nie na wyszukiwaniu czegoś aby się doczepić. ;-)

    Przez Platyna dnia 25 cze 2013

  15. @Platyna:
    Całkiem inaczej odbieramy najwyraźniej temat posta, bo ja tu widzę dobry wstęp do eseju “dlaczego ludzie boją się zadawać pytania” i przeciętny felieton “jakie są korzyści zadawania pozornie prostych pytań”. :P

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  16. Każdy ma prawo do swojego zdania, widać wpis był dobry skoro tyle osób go polubiło. Oczywiście z tego co mi Kato wklejał hejterzy, się wyrwały z jakimiś tam swoimi śmiesznymi teoriami, ale poza tym wywiązała się ciekawa dyskusja więc jestem zadowolona. :)

    Może powinnam dać “haters gonna hate…” na podtytuł swojego bloga? ;-)

    Przez Platyna dnia 25 cze 2013

  17. Niegłupie, choć “Miejsce na kolejny elitarny frazes” jest dość ironiczne jak dla mnie. :P

    Może jakiś proste losowanie któregoś przy wejściu na stronę?

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  18. Szybki kod PHP:
    if (mt_rand(0,1)){
    echo ‘[Miejsce na kolejny elitarny frazes]’;
    }
    else {
    echo ‘Haters gonna hate’;
    }

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  19. Właśnie zaczęłam sobie czytać ten dyskurs na Strimsie.

    “Jaka ja byłam mądra, a jaka pilna, taka aktywna, taka dzielna w zgłębianiu nauki. Wykładowcy doceniali, koledzy zazdrościli. Komputery o wielkiej mocy, tyle pięknych i wysublimowanych słów, ludzie to debile ja jestem świetna.

    Platynie dedykuję takie cytaty:
    ?Wznoszę się! Lecę! Tam, na szczyt opoki ?
    Już nad plemieniem człowieczem,
    Między proroki.?

    ?Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie;
    Taka pieśń jest siła, dzielność,
    Taka pieśń jest nieśmiertelność!
    Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę.?

    @Ginden @Jarii @scyth

    dzięki za materiały, dokształciłem się – macie racje.

    Może to przeczyta, chociaż pewnie wiele osób jej na to uwagę zwracało: nie tylko ty byłaś/jesteś pilną studentką, chociaż w tym wypadku wydaje się, że ambicja i ego tak wielkie, że pokonałyby nawet horyzont zdarzeń w czarnej dziurze.”

    Hahaha, śmiechłam. ;-) Cite or it never happened.

    Ciekawe czy Mickiewiczowi też by za powyższe, wygarnął, że jest przemądrzały i na każdym kroku podkreśla jaki to jest wspaniały.

    @Ginden: Ja akcentuje nietypowo dla swojego języka? Niespecjalnie. Chyba za dużo oglądasz TV i już się tak przyzwyczaiłeś do akcentowania nietypowego dla języka polskiego (WSZYstkie WYrazy NA PIERwszą SYlabę) iż już uważasz to za normę, tak że prawidłowe akcentowanie wydaje Ci się dziwne. :-)

    Przez Platyna dnia 25 cze 2013

  20. @Platyna: Nie oglądam telewizji w ogóle, a Ty akcentujesz na ostatnią sylabę, gdy powinno się na przedostatnią. ;)

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  21. Chyba mylisz złe akcentowanie z emfazą, poza tym akcent w języku polskim jest ruchomy. Już nie mówiąc, że był hałas i trzeba go było przekrzyczeć. W każdym razie dziwi mnie to co mówisz, bo generalnie opinia jest taka że mówię bardzo ładnie, jedyny zarzut jaki słyszałam to, że jak się podekscytuje to zaciągam po wschodniemu. ;-) W każdym razie każdy ma prawo do własnej opinii, pozostaje mi przyjąć ją do wiadomości.

    Przez Platyna dnia 25 cze 2013

  22. To inna sprawa, że mówisz ładnie i wyraźnie, bo to prawda.

    Przez Ginden dnia 25 cze 2013

  23. W normalnym toku studiów ukrywanie swojej niewiedzy niestety dość często popłaca. Odwrotnie jest w prawdziwej nauce, gdzie jak się udaje że coś wie, to potem zwykle wyniki też udają, że są poprawne. Eksperyment nie wybacza i jak szajs będzie na początku to na pewno pojawi się też na końcu.

    Przez jast dnia 28 cze 2013

  24. … A interesujący temat odszedł w zapomnienie. Miłość własna przekroczy wszelkie granice ;-)

    Przez Anna dnia 30 cze 2013

  25. Droga Anno, nie rozumiem do czego odnosisz się w swoim komentarzu. :-)

    Jeśli chodzi Ci o temat tego wpisu, to trudno abym po kilku dniach znów pisała notkę o tym samym, zwłaszcza że temat został wyczerpany dość obszernie, włączając to moje własne doświadczenia i przemyślenia.

    Przez Platyna dnia 30 cze 2013

  26. W temacie pojawia się wiele interesujących opisów sytuacji i naszych zachowań. Myślę, że wypada podobnie doceniać jak i nie przeceniać trafnych spostrzeżeń autorki artykułu. Co zaś się tyczy przejętych dyskryminacją i podobnymi dyrdymałami, to uznajmy że jest jeszcze wiele do odkrycia a sama kobieta i tak NIGDY do końca nie zostanie odkryta, bo nie jest Ameryką tylko Cudowną Ewą! Więc na pociechę i poprawę nastroju odsyłam do: http://youtu.be/aZBhyPiyeOs na YT a męskich niedowiarków odsyłam do książki ?Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach?.

    Przez Daniel Jamros dnia 11 lut 2014

Opublikuj komentarz

Captcha Captcha Reload